Poradnia – SYNAPSY https://synapsy.malopolska.pl Program rozwoju edukacji kulturowej w Małopolsce Thu, 16 May 2019 12:33:21 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.12 Dzieci wiedzą, czego chcą https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/dzieci-wiedza-czego-chca/ Mon, 11 Sep 2017 08:00:09 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=1851  

List:

Od dwunastu lat pracuję jako animator kultury w gminnym ośrodku kultury. Ostatnio przeczytałem podręcznik napisany przez panią oraz panią Monikę Nęcką zatytułowany „Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce” i bardzo mocno poczułem, że ta książka będzie miała duży wpływ na moją dalszą pracę. Zawsze to ja proponowałem dzieciom, czym i w jaki sposób będziemy się zajmować na zajęciach w ośrodku kultury, teraz zapragnąłem porozmawiać z dziećmi o tym, czego one chcą i co je najbardziej interesuje. I tu pojawia się moje pytanie: jak to zrobić? Wstępnie próbowałam rozmawiać z dziećmi indywidualnie, pytałem je, czym chciałyby się zajmować na moich zajęciach, ale na ogół odpowiadały mi bardzo wymijająco albo mówiły, że to, co robimy obecnie (zajęcia plastyczne i teatralne), jest dla nich w porządku. Nie wiem, co o tym myśleć.

Andrzej

Odpowiedź:

Sytuacja, którą pan zaprezentował, jest bardzo powszechna: przez długi czas nie rozmawiamy z dziećmi o tym, czego chcą, a potem orientujemy się, że nie bardzo wiemy, jak to zrobić. Jest to rzeczywiście praca niełatwa, bo, po pierwsze, staje przed nami wyzwanie przekonania dzieci, że mogą nam zaufać i że ich zdanie jest ważne (żeby w ogóle zechciały z nami rozmawiać!), po drugie – powinniśmy przypomnieć sobie, z jakimi dorosłymi my sami chcieliśmy rozmawiać, kiedy byliśmy dziećmi, i dlaczego. Te dwie kwestie pomogą nam zbudować autentyczny dialog z dziećmi.

Przyjrzyjmy się środowisku, w jakim żyją dzieci:

  • Dzieci nie są pytane o zdanie w wielu kwestiach, nawet tych, które dotyczą ich bezpośrednio (choćby sposób funkcjonowania szkoły czy klasy). Skutek: dzieci nie biorą odpowiedzialności za swój mikroświat i za siebie same, bo nie mają w tym względzie wiele do powiedzenia, co z kolei wynika z faktu, że dzieci często bez namysłu podążają za propozycjami dorosłych, nie zastanawiając się, czy tego rzeczywiście chcą.
  • Dzieci są otoczone ocenami: coś jest dobre, coś jest złe, coś jest prawidłowe, coś nie – decyduje o tym dorosły. Za wieloma wypowiedziami dzieci czai się ocena dorosłego. Skutek: dzieci wstydzą się wypowiadać, obawiają się, że ich wypowiedź może zostać oceniona negatywnie.
  • Dorośli, z którymi dzieci spędzają czas (opiekunowie, krewni, animatorzy, nauczyciele, instruktorzy itd.), często nie znajdują chwili, żeby porozmawiać z dziećmi na temat tego, kim te dzieciaki są, kim chciałyby być, o czym marzą, co lubią, czego się boją itd. Sami również nie mówią dzieciom o swoich potrzebach, marzeniach, obawach. To powoduje, że dzieciom trudno jest mówić o sobie – nie uczą się, jak to robić, jak nazwać to, co czują, czego chcą, czego nie chcą.

Warunkiem zmiany sytuacji wszystkich dzieci jest systemowa modyfikacja postaw i wartości, jakie przyświecają dorosłym opiekującym się i pracującym z młodymi ludźmi.

Są jednak pewne zasady, które każdy z nas może stosować w swoich osobistych spotkaniach z dziećmi i które pomagają budować autentyczny dialog z młodymi ludźmi (bez względu na to, w jakim są wieku, z jakich pochodzą środowisk itp.). W pana przypadku proponuję zastosować dwie zasady:

  1. Posługujmy się językiem osobistym.

Używajmy języka osobistego, czyli takiego, którym wyrażamy nasze uczucia, nasze pragnienia, obawy, granice. To język, którym mówimy o naszym osobistym stosunku do świata. Dzięki niemu dziecko wie, co chcemy wyrazić, poznaje nas, rozumie, czuje się traktowane poważnie i może się przed nami otworzyć. To język zbudowany na świadomym używaniu słów takich jak: chcę, nie chcę, lubię, nie lubię itd. Nie zawiera ocen, pochwał, zbędnych mądrości, nieczytelnych metafor. Buduje wrażenie autentyczności i jest zrozumiały dla dzieci.

A kiedy dziecko zacznie z nami rozmawiać, próbujmy parafrazować to, co usłyszeliśmy. W ten sposób upewnimy się, że dobrze zrozumieliśmy i właściwie zinterpretowaliśmy słowa dziecka.

  1. Relacje z dziećmi budujmy na podstawie wzajemnego zaufania i szczerości.

Dziecko może nie chcieć się dzielić tym, co je interesuje lub czego pragnie, jeśli nas nie zna, zna nas bardzo słabo, nie jest pewne, czy może nam ufać, lub też nie wie, co zrobimy z uzyskaną informacją. Ważne, żebyśmy najpierw zbudowali z dziećmi relacje – z każdym z osobna i z całą grupą (do tego będzie nam potrzebny język osobisty!). To ogromne wyzwanie, z którego będzie płynąć ogromna satysfakcja. Na integrację i poznawanie nie należy szczędzić sobie czasu (nie poznamy się w ciągu jednej lekcji czy jednego spotkania!). Warto również pamiętać, że poznawanie się jest działaniem wzajemnym – jeśli przedstawiamy dzieciom siebie i opowiemy im o naszych pragnieniach i słabościach, dzieci z dużo większym prawdopodobieństwem będą chciały rozmawiać z nami na swój temat.

Proponuję panu usiąść z dziećmi i zwyczajnie porozmawiać: „Słuchajcie, pomyślałem sobie, że zawsze zapraszam was do różnych działań, a nigdy nie zapytałem, co was interesuje i co chcielibyście robić. Uświadomiłem sobie, że wszyscy jesteśmy równoprawnymi członkami tej grupy i dobrze byłoby, żeby każdy z nas znalazł tu coś, czego pragnie lub czego szuka. Chcę się dowiedzieć, czym to coś jest dla każdego z was. Co lubicie robić?”. Warto przyznać się przed dziećmi, że dotychczas nie do końca ich słuchaliśmy, że wydawało nam się, że nasza rola polega właśnie na podsuwaniu pomysłów i realizowaniu własnych inicjatyw. Teraz chcemy rozpocząć działania partnerskie z dziećmi, razem inicjować działania i je realizować. To może być początek wspaniałej wspólnej przygody. Na początku niełatwej – ani dla pana, ani dla dzieci, ze względu na brak wiedzy, jak się zachować w takiej sytuacji. Traktujcie siebie poważnie i zaufajcie sobie. I pamiętajcie, że każde z was jest ekspertem od samego siebie – bez względu na to, ile ma lat.

Powodzenia!

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Trudne tematy w rozmowach z dziećmi https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/trudne-tematy-w-rozmowach-z-dziecmi/ Mon, 18 Sep 2017 08:00:33 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=1855  

List:

 Jestem przedszkolanką w samorządowym przedszkolu. Pracę rozpoczęłam niedawno, niecały rok temu. Od początku starałam się budować relacje z dziećmi, które przychodzą do przedszkola. Chcę je poznać, dlatego dużo z nimi rozmawiam. Kontaktuję się też z ich rodzicami. Zależy mi na tym, żeby mieć dobre kontakty tak z dziećmi, jak i z ich opiekunami. Dzięki temu razem możemy pracować dla dobra dzieci. Ostatnio zaczęłam się jednak zastanawiać, czy aby nie przekroczyłam jakiejś granicy w kontaktach z dziećmi. Mianowicie odnoszę wrażenie, że jestem dla dzieci jak wyrocznia – pytają mnie o wszystko (i to są naprawdę trudne pytania) i chcą znać moje zdanie (potem moje opinie na swój sposób przekazują rodzicom w domach, wiem, bo już parę razy miałam na ten temat dyskusję z niektórymi mamami). Z jednej strony cieszę się, że chcą ze mną rozmawiać o świecie, z drugiej strony – nie wiem, jak reagować, kiedy na przykład pytają mnie, po co chodzić do kościoła i czy ja tam chodzę. Staram się unikać takich tematów, bo wydaje mi się, że sprawy tego typu dzieci powinny poruszać z rodzicami i nie chciałabym powiedzieć czegoś, co rodzicom może się nie spodobać. Czasami po prostu ucinam rozmowę. Czuję się z tym bardzo niekomfortowo. Co mogę zrobić?

Gabrysia

Odpowiedź:

Gabrysiu, przede wszystkim warto zobaczyć, kim jesteś dla tych dzieci. Nie wiem, czy słowo „wyrocznia” jest tutaj najodpowiedniejsze, ale myślę, że rzeczywiście dzieci są bardzo ciekawe twojego zdania i traktują je z szacunkiem, uznając, że jesteś dla nich autorytetem w poruszaniu się po świecie. To nie oznacza, że takimi samymi autorytetami nie mogą być jednocześnie opiekunowie dzieci czy inne osoby dorosłe. Dzieci doświadczają świata i bardzo intensywnie sprawdzają go na różne sposoby – dobrze, żeby w tym czasie miały wokół siebie osoby, którym ufają i z którymi ten świat mogą badać. Nie ma potrzeby, żebyście wszyscy mieli takie same opinie czy przekonania

To, co możesz zrobić, żeby zadbać o siebie w tej sytuacji, to porozmawiać z opiekunami dzieci o tym, że podejmujecie różne ważne tematy i że bardzo ci zależy, aby to oni kontynuowali te rozmowy w domu. Należy przy tym podkreślić, że nie zamierzasz podkopywać autorytetu opiekunów i chcesz rozmawiać z dziećmi w delikatny, ale szczery sposób na tematy, które mogą być trudne, ale dla nich ważne. Rodzice mogą zareagować na to, co im zakomunikujesz, na różne sposoby.

Oto najbardziej prawdopodobne reakcje:

  1. Ucieszą się z twojej propozycji i będą z zaangażowaniem kontynuować wykonywaną przez ciebie pracę, ciekawi, co obecnie nurtuje ich dzieci.
  2. Nie wezmą na siebie odpowiedzialności za eksplorowanie świata razem z dziećmi, ignorując wagę waszej rozmowy. Tym bardziej istotne jest w tym przypadku, żebyś dalej rozmawiała z dziećmi na ważne dla nich tematy – może się bowiem okazać, że poza tobą nie będą miały nikogo, kto pomógłby im się z nimi skonfrontować.
  3. Nie zgodzą się na to, żebyś kontynuowała rozmowy o świecie z dziećmi. Być może nawet zanegują dialog z dziećmi jako podstawowe narzędzie pracy nauczyciela. Możesz im zakomunikować, że szanujesz ich stanowisko, ale dla dobra ich dzieci nie przestaniesz z nimi rozmawiać. Zaproponuj, że za każdym razem, kiedy dojdzie do rozmowy na trudniejsze tematy, poinformujesz rodziców, o czym rozmawialiście z dziećmi.

Opiekunowie dzieci mogą reagować różnie, ale to oni powinni zadać sobie trud poznania nauczycieli swoich dzieci, tego, kim są, a także tego, jakimi metodami pracują. Natomiast ty powinnaś zadbać o swoją uczciwość i szczerość w relacji z dziećmi. A przede wszystkim wspierać je, kiedy tego potrzebują.

Z twojej krótkiej opowieści wnioskuję, że macie z dziećmi dobre relacje i że dzieci, zadając trudne pytania, po prostu próbują zrozumieć świat dookoła nich i prawdopodobnie nawet nie zdają sobie sprawy, że wprawiają cię swoimi pytaniami w zakłopotanie. Dzieci są po prostu ciekawe. Wyjdźmy naprzeciw ich ciekawości, kierując się w rozmowie podstawową zasadą: uczciwością wobec siebie i dzieci.

Jeśli nie chcesz o czymś mówić, nie musisz. Możesz powiedzieć dziecku, że nie jesteś gotowa na tę rozmowę, że masz swoje przemyślenia, ale wolisz je zachować dla siebie.

Jeśli boisz się tego tematu, powiedz o tym dziecku. Wyjaśnij mu, skąd bierze się twój lęk.

Masz również prawo, żeby powiedzieć „nie wiem”: „Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem. Przemyślę to i wtedy pogadamy” albo „Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym wcześniej i sądzę, że wciąż nie chcę o tym myśleć”.

Jeśli jednak masz zdanie na poruszony temat, po prostu powiedz o tym dziecku – skonfrontujesz się nie tylko z nim, ale i sama ze sobą. Dzieci stawiają przed nami kolejne wyzwania – dzięki nim możemy spojrzeć na świat kolejny raz, podtrzymując lub weryfikując nasze dotychczasowe przekonania, szukając argumentów i wyjaśnień dla przedstawianych dzieciom poglądów.

Ważne, żebyś nie ignorowała dziecka. Jeżeli chcesz i możesz z nim porozmawiać, zrób to. Jeżeli chcesz, ale nie masz czasu, umówcie się na inny termin. Pamiętaj, żeby nie mówić dziecku, że jest jeszcze niegotowe na dany temat – jeśli z nim nie porozmawiasz, to skąd możesz wiedzieć, że nie jest? W ten sposób dasz dziecku do zrozumienia, że traktujesz je z góry, niepoważnie, że nie masz zaufania do jego możliwości. Następnym razem, kiedy będzie czegoś ciekawe, może do ciebie po prostu nie przyjść.

Tematy, które nam, dorosłym, wydają się trudne, wcale nie muszą takimi być dla dziecka. Operujemy bowiem innymi kryteriami oglądu świata. Dla dzieci istnieją tematy niezrozumiałe i do odkrycia. Warto więc odkrywać świat razem z nimi – bo w takim procesie nie tylko przedstawiamy świat dzieciom, ale również poznajemy samych siebie. A to wartość nie do przecenienia.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Dwie wizje działania – moja i dziecka https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/dwie-wizje-dzialania-moja-i-dziecka/ Mon, 25 Sep 2017 08:00:17 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=1873 List:

Jestem nauczycielką języka polskiego z ponad dwudziestoletnim stażem. Uczę w szkole średniej. Od zawsze starałam się, żeby moi uczniowie nie tylko otrzymywali wiedzę na moich lekcjach, ale również mogli poszukiwać swoich pasji i odkrywać, co jest dla nich najważniejsze. Wiek nastoletni to okres poszukiwania i zadawania sobie pytań o to, kim jestem, czego chcę, co mogę. Zależy mi na wspieraniu młodzieży w tym procesie. Dlatego poza lekcjami prowadzę również koło teatralne, na którym spotykam się z chętną młodzieżą, tworzymy spektakle, ale też dużo rozmawiamy o życiu, o ich marzeniach, aspiracjach. Wydawało mi się dotychczas, że pracuję w odpowiedni sposób, że daję młodzieży dużo przestrzeni na ich własne refleksje i działania. Ostatnio była u mnie na zajęciach teatralnych koleżanka plastyczka, żeby wspomóc działania scenograficzne do naszego najnowszego spektaklu. Po zajęciach miałyśmy okazję porozmawiać i koleżanka zasugerowała mi się, że – wbrew moim własnym przekonaniom – mocno stawiam się w roli lidera i reżysera całości działań i treści przekazywanych przez młodzież, że daję im mało przestrzeni, interpretuję ich wypowiedzi po swojemu. Uderzyło mnie to. Nie chciałabym wchodzić w szczegóły. Chciałabym natomiast dowiedzieć się, czym według pani jest oddawanie młodzieży głosu i jak to robić.

Marzena

Odpowiedź:

Przyznaję, że postawiła pani przede mną nie lada zadanie, ponieważ na temat oddawania dzieciom głosu i słuchania ich w gronie teoretyków i praktyków partycypacji dyskusje trwają od lat. Proponuję więc krótką drogę po tym temacie, którą ja sama staram się wędrować.

Start: Dlaczego oddawanie głosu dzieciom jest tak ważne?

Często powtarzam: dziś część dorosłych dba o przyszłość dzieci, ale to dzieci będą tworzyć przyszłość dzisiejszych dorosłych. Od tego, co damy dzisiaj dzieciom, czego je nauczymy, zależy to, jak będzie wyglądać nasz świat i nasza przyszłość. Dlatego warto uczyć dzieci, że nie tylko mogą się wypowiadać i być wysłuchiwane, ale też że ich głos ma szansę wpłynąć na rzeczywistość i że powinne być odpowiedzialne za swoje wybory i decyzje. Dzięki temu młodzi ludzie uświadomią sobie, że mogą współdecydować o tym świecie oraz o sobie samych. I będą to robić. Jeśli będziemy tylko dawać dzieciom instrukcje obsługi tego świata i narzucać im swoje własne przekonania i ogląd rzeczywistości, nie zachęcimy ich do tego, żeby myślały samodzielnie i odpowiedzialnie. Stworzymy natomiast grupę zewnętrznie sterowalnych młodych obywateli, którzy będą ulegać różnym wpływom i pozostaną niesamodzielni – tak w życiu społecznym, jak w osobistym.

Ekwipunek: Warto zabrać ze sobą w drogę kilka refleksji.

  1. Nie tylko słuchajmy dzieci, ale i bierzmy ich zdanie pod uwagę w podejmowaniu decyzji.

Oznacza to, że oddawanie dzieciom głosu nie kończy się w momencie, w którym pozwalamy im mówić, jednocześnie ich słuchając – w tym momencie dopiero się zaczyna. Powinniśmy wziąć ich głos pod uwagę i włączyć dzieci w proces podejmowania decyzji o naszym wspólnym działaniu, o naszych wspólnych sprawach. To, jak funkcjonuje szkoła jest dobrym przykładem takiej wspólnej sprawy. To, jak będzie wyglądało przedstawienie waszej grupy, to też wasza wspólna sprawa, o której powinniście decydować razem.

  1. Kompromis jest lekcją dla wszystkich.

Często będzie się zdarzać tak, że nasza wizja jakiegoś działania, zmiany jakiegoś stanu rzeczy będzie odmienna od wizji, którą przedstawią dzieci. Co wtedy? Wielu dorosłych może uznać, że należy albo zignorować zdanie dzieci i przedstawić im swoje jako należące do kogoś, kto wie lepiej (dorosły odgrywa tutaj rolę „wzorca”), albo uznać ich zdanie i zrezygnować ze swojego, żeby nie stracić w ich oczach (dorosły odgrywa tutaj rolę „kumpla”). Obie strategie mają swoje mocne i słabe strony. Przede wszystkim uznawanie jednej strony za jedynie słuszną nie uczy dzieci wrażliwości na różnorodność tego świata ani umiejętności współpracy mimo odmiennych stanowisk. Pokazuje natomiast, że może istnieć monopol na prawdę; czy warto o niego walczyć lub nie – to już inna kwestia. W sytuacjach, w których wasze stanowiska wydają się zupełnie odmienne i niemożliwe do pogodzenia, warto wykorzystać kompromisu. Będzie to dobry wstęp do dialogu i poszukiwania takiego rozwiązania, które w pewnym zakresie usatysfakcjonuje obie strony. Dzięki kompromisowi będziemy mogli również bliżej poznać dzieci i dowiedzieć się, co chcą nam rzeczywiście powiedzieć, a także razem z nimi będziemy mogli trenować kulturę argumentacji, krytycznego i twórczego myślenia oraz poszukiwania rozwiązań.

  1. Dobry dialog bazuje na autentycznym zainteresowaniu drugą osobą i jest warunkiem partycypacji dzieci.

Dzieci często chcą nam coś ważnego zakomunikować, często sami je do tego zachęcamy. Jednocześnie nie dajemy sobie przestrzeni na rzeczywiste zrozumienie tego, co dzieci do nas mówią, zapominając, że nasz sposób widzenia i rozumienia świata może być zgoła odmienny od sposobu, w jaki patrzą na świat dzieci. Zamiast dopytać i upewnić się, co dziecko miało nam do zakomunikowania, swobodnie interpretujemy to, co usłyszeliśmy; zdarza się, że w ten sposób wypaczamy sens przekazywanych nam treści. Oddając dzieciom głos, nie zapominajmy, że kluczowe jest właściwe ich zrozumienie. Wejdźmy z dziećmi w rzeczywisty dialog, oparty na zainteresowaniu tym, kim są dzieci i o czym rzeczywiście chcą z nami rozmawiać. W przeciwnym razie możemy stworzyć pozory angażowania dzieci we współdecydowanie o świecie, wspierając przy tym realizację tego, co zrozumieliśmy lub chcieliśmy zrozumieć, a nie tego, czego naprawdę oczekiwały dzieci.

Ryzyko: Czy zawsze powinniśmy słuchać dzieci?

Jako starsi mamy niewątpliwie więcej doświadczeń i tak zwanej mądrości życiowej niż dzieci i na tej podstawie możemy rozstrzygnąć, czy uznajemy jakieś zdanie dzieci za słuszne, czy też nie. Warto jednak, żebyśmy pamiętali o sile mądrej argumentacji – wyjaśnijmy dzieciom, z czego wynika nasz sprzeciw. I… pozwólmy im bronić swojego stanowiska.

Wędrówka: Co dzieje się po drodze?

Okazując dzieciom autentyczne zainteresowanie, przyjmując do wiadomości to, że mają wiele do powiedzenia i że powinny współdecydować o świecie, uznajemy ich podmiotowość i zaczynamy je traktować poważnie i partnersko. Tylko w ten sposób możemy budować rzeczywiste relacje z dziećmi i uczyć je współodpowiedzialności za świat dookoła (tego, że mają możliwość i siłę, żeby ten świat budować, zmieniać, ale i brać za niego odpowiedzialność!).

Meta: Jakie są konsekwencje tego, że słuchamy/nie słuchamy dzieci?

Konsekwencje mogą być bardzo poważne: albo wesprzemy dzieci w procesie współdecydowania o sobie i o świecie, dzięki czemu zyskają szansę, by wzrastać w poczuciu sprawczości i siły, albo odbierzemy im tę możliwość, ucząc je, że zawsze jest ktoś inny, czyje zdanie jest ważniejsze i ma większe prawo do podejmowania decyzji. W ten sposób uczymy je równocześnie, że czego by nie robiły, to i tak nie mają na nic wpływu. Tak kształtują się obywatele, którym po prostu nie chce się uczestniczyć w życiu społecznym, ludzie, którzy nie bardzo wiedzą, jak wziąć życie w swoje ręce.

Warto pamiętać, że kiedy bierze pani pod uwagę tylko własną wizję spektaklu, wpływa pani nie tylko na ów spektakl, ale również na dzieci – na to, czy uzmysłowią sobie, że mogą decydować o sprawach, które ich dotyczą, na to, czy nauczą się brać odpowiedzialność za te sprawy, a nawet na to, czy nauczą się kreatywnie myśleć. Wasze spektakle są świetną przestrzenią dla współpracy i trenowania współdecydowania. Zwłaszcza że młodzież chce przychodzić na pani zajęcia i rozmawiać. Kompromis może być bardzo pomocnym narzędziem.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Dziecko, które wiecznie przeszkadza https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/dziecko-ktore-wiecznie-przeszkadza/ Mon, 02 Oct 2017 08:00:43 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=1914 List:

Jestem animatorką kultury, od trzech lat pracuję w wiejskim domu kultury. Na moje zajęcia przychodzą dzieci w różnym wieku, z różnymi potrzebami i problemami. Od początku wakacji pojawia się również Kacper, który  jest przyczyną mojego listu. Kacper od początku sprawia mi wiele kłopotów. Zaczepia i bije inne dzieci, nie stosuje się do moich poleceń, mam wrażenie, że w ogóle mnie nie słucha. Mówię mu, że jest mi bardzo przykro, że tak postępuje, ale to nic nie zmienia. Mam wrażenie, że nawet robi mi na złość. Rozmawiałam z jego mamą, ale ona kompletnie nie interesuje się synem. Wiem też, że jego tata nie mieszka z rodziną. Może to tak gniewa chłopca? Nie wiem, co robić. Kacper ma dopiero osiem lat, a już boję się myśleć, co będzie z nim w przyszłości.

Magda

 

Odpowiedź:

Ta historia przypomina mi trochę sytuację pewnego chłopca, który przychodził na zajęcia do znajomej instruktorki teatralnej. Na każdych zajęciach szczypał, kopał, szturchał, przedrzeźniał inne dzieci. Jak na swoje siedem lat był wyjątkowo wyrośniętym chłopcem, więc jego zaczepki sprawiały innym dzieciom spory ból. Zazwyczaj prowadząca stosowała tradycyjną metodę polegającą na odesłaniu go do kąta, gdzie miał przebywać do końca zajęć, bez możliwości zbliżania się do grupy. Siedział wtedy sam, skupiony na rysowaniu. Na którychś z kolei zajęciach prowadząca nie wytrzymała, skrzyczała chłopca przy innych dzieciach, kazała mu publicznie przeprosić kolegę, którego zaczepiał, a także zadzwoniła po opiekuna, żeby zabrał go z zajęć. Do końca dnia grupa wydawała się przerażona tym, co zaszło, dzieci nie potrafiły się skupić na wspólnej pracy i niepewnie spoglądały po sobie, oczekując jedynie końca zajęć.

Po chłopca zgłosiła się ciocia, bo mama w tym czasie była w pracy. Prowadząca zajęcia postanowiła na spokojnie porozmawiać z nią o tej sytuacji. Dowiedziała się więcej o realiach rodzinnych chłopca. Nikt nie nauczył go wchodzenia w relacje oparte na dialogu i szacunku. Nikt nie miał dla niego czasu. Nikt się nim za bardzo nie interesował. Chłopiec rozpaczliwie zabiegał o uwagę innych. I komunikował to na… wszelkie znane mu sposoby.

Chcę przez to powiedzieć, że zachowania dzieci są dla nas komunikatami na temat tego, co się z nimi w danym momencie dzieje. Często nie potrafią nazwać swojej sytuacji albo stanu emocjonalnego, dlatego tak ważne jest, żebyśmy czytali komunikaty, które do nas wysyłają – żebyśmy przyglądali się ich zachowaniom i próbowali rozszyfrowywać, z czego mogą wynikać.  

Przedstawiłam sytuację tego chłopca, żeby pokazać pani jedną ze strategii, na którą, zmęczeni i sfrustrowani sytuacją, często się decydujemy (skrzyczenie chłopca przy całej grupie i odesłanie do domu). Przeanalizujmy zatem, jak ta strategia wpłynęła na chłopca i na całą grupę.

Chłopiec:

Rzeczywistą potrzebą chłopca nie jest dokuczanie innym, tylko zwrócenie na siebie uwagi, której tak bardzo mu brakuje, tak więc publiczne skarcenie go za to, że komunikuje swoje potrzeby (prawdopodobnie nie potrafi komunikować ich inaczej), pogrąża go w jeszcze większym smutku i rozpaczy. „Usunięcie go z zajęć” pogłębia tylko jego alienację – chłopiec czuje się odrzucony. Po raz kolejny w swoim życiu.

Grupa:

Pozostałe dzieci nie wiedzą, jak sobie poradzić z tym zdarzeniem. W grupie pojawia się sporo trudnych emocji. Nikt nie uprzedził dzieci, jakie mogą być konsekwencje niechcianych zachowań (dokuczania innym). Dzieci nie wiedzą też, co myśleć o chłopcu, który wprawdzie nie zachowywał się względem nich w porządku, ale jednak był członkiem ich grupy. W tym scenariuszu pojawia się dużo przemocy, która budzi w dzieciach niepokój.

Przedstawię teraz inną strategię, którą proponuję zastosować.

Porozmawiajmy z dziećmi o tym, co sprzyja dobrej pracy w grupie: jakie zachowania innych pomagają nam w pracy, a jakie przeszkadzają, jaka atmosfera jest dla nas ważna itd. Pamiętajmy, żeby nie skupiać się na konkretnych sytuacjach, które już miały miejsce (nie akcentować mocno tego, co dotychczas robił chłopiec), ale po prostu nazwać te sytuacje i zastanowić się wspólnie, jak im sprzyjać/przeciwdziałać. Wszystko to zapiszcie, tworząc z grupą umowę dotyczącą waszej współpracy. Podpiszcie się pod nią wszyscy (oczywiście jeśli zgadzacie się z jej wszystkimi punktami; jeśli nie, dajcie sobie przestrzeń do dyskusji i do negocjacji). Dzięki temu będziecie mieli materiał, po który możecie sięgnąć w sytuacjach kryzysowych, np. kiedy któreś dziecko dokucza innemu. Wtedy będziecie mogli o tym porozmawiać, odwołując się do waszej umowy.

Warto również zaproponować chłopcu zadania, które są w zgodzie z jego zainteresowaniami i możliwościami (warto go poznać!). W ten sposób mocniej zaangażujemy go w pracę grupy, a ponadto będziemy mogli docenić jego zaangażowanie, co jest dla niego z pewnością ważne.

Dobrze by było, żeby każde dziecko w grupie miało rolę/funkcję i związane z nią zadania, które odpowiadają jego zainteresowaniom i możliwościom. Pamiętajmy, że dzieci, tak jak dorośli, są różne – mają rozmaite upodobania, zamiłowania, pragnienia, umiejętności. Dlaczego więc miałyby wykonywać te same zadania? Wielką pasją chłopca, o którym pisałam wyżej, okazało się rysowanie – został więc głównym scenografem grupy. Znalazł swoje miejsce.

Doceniajmy dzieci za ich skupienie, kreatywność, zaangażowanie, podejmowany wysiłek. Pamiętajmy również, że pochwały powinny wynikać z rzeczywistej pracy dzieci – nie akcentujemy obecności chłopca na tle grupy, doceniając go szczególnie (chyba że na to zasługuje). Może się to zwrócić przeciwko niemu – grupa uzna bowiem, że jest doceniany na wyrost i będzie to chłopcu komunikować. Czasem w nieprzyjemny sposób.

Najważniejsze – postarajmy się poznać dzieciaki, z którymi pracujemy, dowiedzieć się, kim są, jakie mają marzenia, co je interesuje. Dzięki temu w trudnych sytuacjach będziemy mogli je wspierać, bo będą chciały z nami rozmawiać, działać, być.

Jaki ta strategia ma wpływ na chłopca i na grupę?

Chłopiec:

Chłopiec poznaje nowe możliwości bycia w grupie, uczy się, co może sprzyjać współpracy z innymi ludźmi (dzieci o tym opowiadają), a co jej przeszkadza. Dostaje jasne i czytelne reguły gry: co odpowiada grupie, a co nie, i jakie mogą być tego konsekwencje. Dostaje również komunikat, że jego zdanie jest ważne (jest brane pod uwagę podczas tworzenia umowy) oraz że jego obecność ma znaczenie dla grupy (wykonuje zadania, w które chce się angażować i które mają wpływ na grupę).

Grupa:

Dzieci zyskują poczucie bezpieczeństwa: wiedzą, jak i do czego odwołać się w sytuacjach dla nich trudnych. Jednocześnie każde z nich czuje, że jest ważnym członkiem grupy (ma zindywidualizowaną pracę), akceptuje i uznaje obecność chłopca w grupie (który też wykonuje swoje zadania).

Proszę pamiętać, że dzieci rzadko robią nam na złość. Często po prostu walczą o uwagę, bliskość, miłość. W różny sposób. Warto je wtedy zauważyć i wspierać.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Grzeczni uczniowie nie improwizują https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/grzeczni-uczniowie-nie-improwizuja/ Mon, 09 Oct 2017 08:28:06 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=1941 List:

Jestem instruktorem teatralnym i w świetlicy wiejskiej prowadzę zajęcia z teatru dla wszystkich chętnych dzieci. Przychodzą do mnie głównie młodzi ludzie w wieku 13–15 lat. Razem wystawiamy rozmaite sztuki. Na ogół to ja przygotowuję scenariusz, a młodzież wciela się w konkretne role. Wspólnie staramy się ustalić scenografię i oprawę muzyczną każdego spektaklu. Ostatnio wybrałem się na warsztaty teatralne dla osób pracujących z amatorskimi grupami teatralnymi, w czasie których poznałem zasady improwizacji i możliwości wykorzystywania technik improwizacyjnych w pracy z grupą. Poczułem, że to świetne narzędzie do pracy z moimi dzieciakami. Na ostatnich naszych zajęciach zamiast typowej dyskusji, co i kiedy będziemy wystawiać, zaproponowałem dzieciom rozgrzewkę teatralną (pierwszy raz to robiłem!), która wyszła super, następnie zaprosiłem młodych do udziału w kilku ćwiczeniach impro. I tu… fiasko! Miałem wrażenie, że dzieci boją się uczestniczyć w grach improwizowanych. Nie potrafią, nie są spontaniczne, wstydzą się, sam nie wiem. Byłem zdruzgotany, bo odniosłem wrażenie, że dzieciakom jest przykro, że mnie zawiodły i nie potrafiły zrobić tego, do czego je zaprosiłem. To bardzo dobrzy uczniowie, osiągają wiele sukcesów na różnych olimpiadach, są ułożeni i grzeczni. Wydaje mi się, że właśnie przez tę grzeczność mogą mieć problem ze spontanicznością i „ryzykowaniem”. Proszę o jakąś radę, jak dalej z nimi pracować.

Stanisław

Odpowiedź:

Sądzę, że pana intuicja jest trafna. W sytuacji, którą pan opisuje, młodzież zderzyła się z własnym strachem i niepewnością. Z czego wynikają ten strach i niepewność oraz jak wesprzeć młodzież w takiej sytuacji?

Bardzo często dzieci i młodych ludzi określamy mianem „grzeczny”, używając tego słowa w pewnym określonym znaczeniu. Grzeczny, czyli ułożony, niesprawiający kłopotów, posłuszny i spokojny. Grzeczny zawsze wykonuje polecenia starszych – starannie, konsekwentnie i aż do osiągnięcia wymaganego efektu. Grzeczny posługuje się konkretnymi instrukcjami albo intuicją, jak zachować się w danej sytuacji, żeby nie sprawić zawodu dorosłym i zostać docenionym, między innymi właśnie za grzeczność. Podążanie za określonymi instrukcjami i pragnienie uznania powoduje, że dzieci i młodzież (również dorośli!) przestają reagować spontanicznie, bo boją się sytuacji, do których nie dostali jasnych wytycznych. Boją się, że popełnią błąd i zostaną negatywnie ocenieni. Nie znają przecież kryteriów wykonania zadania.

Improwizacja daje pewne ramy, ale nie mówi, jak dokładnie należy je wypełnić. W improwizacji nie ma błędów, są tylko szanse i nowe możliwości. To wspaniałe narzędzie do pracy nad otwartością młodych ludzi.

Proponuję, żeby porozmawiał pan ze swoją grupą na temat tego, co wydarzyło się na ostatnich zajęciach – niech pan opowie o swoich odczuciach. Proszę mówić jak najwięcej o sobie i swoich emocjach, nie zaś o młodzieży i o tym, co oni mogli poczuć. To ich własna opowieść i może pan ich zachęcić do podzielenia się nią. Im bardziej uczciwy i szczery będzie pan w stosunku do siebie i młodzieży, tym większa szansa, że opowiedzą o swoich odczuciach. Potem może pan opowiedzieć grupie, dlaczego zaprosił ich pan do działań improwizacyjnych, dlaczego te działania mogą mieć dla nich znaczenie. Warto pańskie poglądy skonfrontować z ich perspektywą. Jeżeli uznają, że chcą spróbować improwizacji, świetnie – niech pan jednak pamięta, że pańska rola nie będzie się sprowadzać jedynie do proponowania kolejnych ćwiczeń, ale również do aktywnego uczestnictwa w działaniach. W ten sposób zdemokratyzuje pan myślenie młodych ludzi o waszych spotkaniach – być może muszą oni przejść przez etap, w którym przestaną traktować pana jako reżysera, który ocenia ich działania.

Postarajcie się stworzyć atmosferę dobrej zabawy. Zanim zaczniecie pracować, porozmawiajcie o tym, jakie zachowania innych osób mogą wam pomagać i sprawiać, że poczujecie się bardziej komfortowo. Umówcie się na nie! Szanujcie się nawzajem, dyskutujcie o różnych ćwiczeniach, o tym, co było w nich ciekawe, co było wyzwaniem, nie oceniajcie siebie nawzajem. Improwizacja może uczyć szacunku dla innych, ich sposobu bycia, ich interpretacji, różnorodności.

Możecie również porozmawiać o tym, o czym napisał pan w swoim liście – o pana refleksjach dotyczących bycia grzecznym. Proszę być z nimi szczerym – tylko w autentycznym dialogu jesteście w stanie budować zespół, którego członkowie darzą się wzajemnie zaufaniem i nie boją nowych wyzwań.

Kim więc jest ów „grzeczny”? Czy może to być osoba, która szanuje innych, ich wartości, poglądy, obyczaje? Czy grzeczna jest osoba, która potrafi z poszanowaniem zdania innych zaprotestować lub wypowiedzieć własne wątpliwości? Grzeczny nie chce nikogo ranić – ani siebie, ani innych. Ma prawo do odmiennych poglądów i niewykonywania instrukcji, z którymi się nie zgadza lub których nie rozumie. Grzeczny stara się być grzecznym dla siebie samego i żyć w zgodzie z sobą samym. Warto o tym pomyśleć i porozmawiać.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Wszystkie dziewczynki chcą być księżniczkami https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/wszystkie-dziewczynki-chca-byc-ksiezniczkami/ Mon, 16 Oct 2017 08:00:42 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=2138 List:

Jestem polonistką i bibliotekarką w szkole podstawowej. Obecnie również wychowawczynią klasy czwartej. Co roku na zakończenie drugiego półrocza wystawiam z moją klasą przedstawienie dla innych uczniów. W tym roku mam zupełnie nową klasę: dwadzieścia dziewczynek i czterech chłopców. Na zajęciach wychowawczych przedstawiłam dzieciom różne pozytywne baśnie o księżniczkach i królewiczach. Pomyślałam, że w obecnych czasach, kiedy tyle słyszymy i tak mocno stykamy się z brutalnym światem, dobrze byłoby pokazać dzieciom coś pięknego i dobrego. Zapytałam moją klasę, którą z baśni chcieliby wystawić dla innych uczniów i kim chcieliby być. I tu zaczynają się moje schody. Wszystkie dziewczynki chcą być księżniczkami i wszelkie próby zaproponowania im innych ról prowadzą do dąsów, złości albo smutku. Nie wiem, co robić, bo chciałabym, żeby dzieci były szczęśliwe, a jednocześnie chciałabym zrobić to przedstawienie. Czy są jakieś sposoby na bezpieczne i bezkonfliktowe rozdzielanie ról?

 Jolka

Odpowiedź:

Być może panią zaskoczę, ale to świetny przykład, jak dzieci już od najmłodszych lat sygnalizują nam swoją różnorodność i indywidualność. Każda chce być księżniczką – pytanie: jaką księżniczką chce być? Myślę, że gdyby porozmawiać z dziewczynkami na ten temat, okazałoby się, że każda z nich ma nieco inną wizję tego, jaka powinna być księżniczka, uwarunkowaną ich indywidualną pomysłowością i pragnieniami. Wszystkie chcą być piękne? Dobrze, a co to znaczy być piękną dla każdej z nich? Wszystkie chcą mieć sukienki? Jaką sukienkę chce mieć każda z nich? Wszystkie chcą mieszkać w pałacu? W jakim pałacu chcą mieszkać i co chcą tam robić? Jakie mają ulubione zajęcia, a czego nie znoszą jako księżniczki? Jakie mają cechy charakteru? Czy śpią do południa, czy są rannymi ptaszkami? Czy pomagają królowej i królowi w prowadzeniu pałacu, czy robią coś całkiem innego? A co z księciem? Czy rzeczywiście każda chce poślubić księcia? A może mają inne plany na przyszłość? Może szykują się na jakąś wyprawę albo postanowiły zostać czarodziejkami? I co na to książę? Czy jest z nami książę? A jeśli tak, to czy nasz książę jest w ogóle zainteresowany zaślubinami z którąś z księżniczek? Może ma inne plany? Co go interesuje? Co go trapi? Dlaczego?

To świetna okazja, żeby porozmawiać z dziećmi o życiu – o ich pragnieniach i o tym, jak patrzą na świat, co jest dla nich ważne i wartościowe. O tym, jakie mogą być dziewczynki i czy muszą być piękne i grzeczne. Co to znaczy być grzecznym? Co to znaczy być pięknym? Dlaczego?

Rozumiem jednak, że męczy panią kwestia wystawienia razem z dziećmi spektaklu na zakończenie roku szkolnego. Proponuję pani odstąpienie od odgórnego przydzielania dzieciom ról i pozwolenie im na bycie tym, kim chcą być. To jest ten bezpieczny i bezkonfliktowy sposób, o który pani pyta.

Dyskusja z dziećmi na temat różnorodności księżniczek może być natomiast wstępem do dalszej pracy nad sztuką. Nie musicie przecież odtwarzać żadnej baśni jeden do jednego. Pozwólcie, żeby baśnie były dla was inspiracją. Porozmawiajcie o tym, kim każde dziecko chce być w spektaklu i wspólnie zastanówcie się, jakie relacje mogą łączyć poszczególnych bohaterów i w jakie przygody mogłyby im się przytrafiać oraz do czego może doprowadzić spotkanie ich wszystkich w jednej opowieści. Nawet jeśli w spektaklu będą same księżniczki, to mogą one przecież przeżywać najróżniejsze przygody i być ze sobą w najrozmaitszych relacjach.

Pozwalając dzieciom samodzielnie zadecydować o tym, jakimi postaciami będą w spektaklu, czym będą się cechować, zajmować itd., wzmocni pani w dzieciach ich poczucie własnej wartości, sygnalizując im, że ich uczucia i myśli są ważne. Nie ma nic złego w tym, kim chcą być i jaki ten ktoś będzie. W ten sposób buduje pani również samowiedzę dzieci – pani uczniowie mogą odkryć i nazwać to, co jest dla nich ważne i wartościowe, czego pragną. Jednocześnie rozwija pani ich dziecięce poczucie sprawstwa i odpowiedzialności za powierzone im zadanie – stworzenie i jak najlepsze odegranie swojej postaci. Zwiększa pani ich zaangażowanie w proces budowania spektaklu, rozwijając kreatywność podczas konstruowania postaci i sieci relacji oraz zachęca je do poszukiwań, do eksplorowania świata i zastanawiania się, co dla nich w tym świecie interesujące. Co więcej, poznaje pani te dzieciaki – to, jak patrzą na świat, co w nim widzą i czego w nim szukają. Dzięki temu budujecie naprawdę głębokie relacje i wychodzicie poza szkolne funkcje: nauczycielki i uczniów.

Część dzieci będzie bardziej zdecydowana i z większą łatwością przyjdzie im dzielenie się swoimi pomysłami i wyobrażeniami, część dzieci natomiast będzie onieśmielona i mniej zaangażowana. To ważne, żeby zadbać zarówno o jedną, jak i o drugą grupę. Radzę konstruować wspólną pracę tak, żeby dzieci w skupieniu i indywidualnie mogły opracować swoje postaci, a następnie opowiedzieć o nich większej grupie; pani zadaniem jest wspieranie każdego dziecka w tym procesie. Ustalcie na samym początku zasady waszej wspólnej pracy: każdy ma prawo się wypowiedzieć, ale też nie musi tego robić, jeśli z jakichś powodów nie chce; dzielimy się swoimi poglądami i pomysłami, ale ich nie oceniamy; nie ma złych pomysłów itd.

Kiedy indywidualnie stworzycie swoich bohaterów, możecie rozpocząć pracę w mniejszych podgrupach, szukając powiązań między konkretnymi postaciami: skąd się znają, w jakich są  relacjach, kim są dla siebie nawzajem, jaką mają wspólną przygodę, może mają jakieś wspólne dążenia? Stopniowo zwiększajcie liczebność podgrup, a w końcu spróbujcie połączyć wszystkie postaci w jednej fabule, biorąc pod uwagę stworzone uprzednie mikrofabuły. Spiszcie swoje pomysły i wróćcie do nich później – przyjrzyjcie im się na nowo i zastanówcie, czy chcielibyście dodać coś do fabuły, coś zmienić. Potem spróbujecie tę historię zamienić w scenariusz spektaklu – zastanówcie się nad dialogami, akcją, scenografią.

Mam dla pani jeszcze jedną propozycję: proszę rozmawiać z uczniami dokładnie w ten sam sposób i tym samym językiem, jakim napisała pani do mnie ten list. I proszę na bieżąco rozmawiać z nimi o wszystkim, co panią porusza, nad czym pani w danej chwili myśli. Proszę im powiedzieć, że boi się pani tego zadania, które macie wspólnie do wykonanoia, bo nigdy dotąd nie tworzyła pani przedstawienia z dwudziestoma księżniczkami. Ale że jest pani gotowa spróbować. Bo chce, żeby byli szczęśliwi.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Zbuntowane dziecko w grupie https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/zbuntowane-dziecko-w-grupie/ Mon, 23 Oct 2017 08:00:22 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=2140 List:

Jestem polonistką, prowadzę szkolne koło teatralne. Na moje zajęcia przychodzą dzieci z różnych klas – najwięcej dzieciaków z klas piątych i szóstych, trzy osoby z klas czwartych. Dzieciaki są żywo zainteresowane zajęciami, chętnie biorą w nich udział, dobrze nam się pracuje. Mam kłopot tylko z jednym chłopcem. Wiem, że przychodzi na zajęcia ze względu na kolegów i koleżanki, ale nie ma ochoty w nich uczestniczyć. Dosłownie. Nie bierze udziału w proponowanych ćwiczeniach, ciągle dogaduje, że to czy tamto nie ma sensu, jest nudne, nieciekawe itd. Mam go, prawdę powiedziawszy, dość, bo zaburza pracę grupy. Próbuję go zachęcać i włączać w działania, które wykonujemy, ale im bardziej się staram, tym – mam wrażenie – mocniej on się buntuje. Co powinnam zrobić? Czuję, że on chce być na tych zajęciach, więc wolałabym go tak po prostu nie wyrzucać.

Alicja

Odpowiedź:

Na podstawie przedstawionej przez panią historii wnioskuję, że chłopiec ten jest osobą niezależną i samodzielną. Nie lubi, kiedy inni mówią mu, co ma robić. I sądzę, że nie jest to żaden problem. Przeciwnie – to dobrze, że dziecko wie, co mu odpowiada, a co nie. Dba w ten sposób o siebie. Notabene, wielu dorosłych ludzi tego nie potrafi! Gratulacje dla chłopca.

Żeby właściwie ocenić sytuację, potrzebowałabym większej ilości informacji dotyczących tej „buntowniczej” postawy chłopca. Czy chłopiec po prostu mówi „nie” proponowanym ćwiczeniom, czy też zachowuje się tak, jakby się nudził albo czuł zrezygnowany? A może odpowiada na wszelkie propozycje agresją? Co robi i jak się zachowuje, kiedy inni wykonują ćwiczenia? Intuicja podpowiada mi, że ten chłopiec po prostu szuka swojego miejsca i nie zadowala się proponowanymi rozwiązaniami. Czasem opisywane zachowania towarzyszą głębokiemu poczuciu niepewności u dziecka. Proszę przyjrzeć się jego reakcjom. Sugerowałabym również, żeby porozmawiała pani na temat chłopca z jego wychowawcą i innymi nauczycielami, żeby lepiej poznać wszystkie okoliczności i zbudować sobie jak najpełniejszy obraz jego zachowania.

W obecnej sytuacji mogę zaproponować pani próbę nawiązania kontaktu z chłopcem.

Po pierwsze, proszę usłyszeć „nie” chłopca i je uznać. Dać mu wprost do zrozumienia, że przyjmuje pani do wiadomości fakt jego niezgody na proponowane ćwiczenia i że akceptuje pani jego do niej prawo. Każdy – i dziecko, i dorosły – ma prawo zakomunikować, że coś mu nie odpowiada. Albo że po prostu nie ma ochoty brać w czymś udziału.

Po drugie, warto dać chłopcu do zrozumienia, że jest się zainteresowanym przyczynami jego postawy i zachowania. Proszę z nim porozmawiać. Pani przekaz powinien być mniej więcej taki: ,,Słyszę, że nie chcesz brać udziału w proponowanych zajęciach. Potrafię sobie wyobrazić, że mogą cię nie interesować albo po prostu nie masz na nie ochoty. Kiedy cię zmuszam, żebyś brał w nich udział, możesz się denerwować. Ja też się wtedy denerwuję, chociaż wolałabym tego nie robić. Jeśli chcesz, możesz mi powiedzieć, co rzeczywiście chciałbyś robić, co cię interesuje, a ja się zastanowię, czy to jest możliwe”.

Zapytanie chłopca, co go interesuje, i zaproponowanie mu tego, może być początkowo niełatwe – nie wiadomo bowiem, czy chłopiec zechce pani opowiedzieć o swoich zainteresowaniach oraz czy będzie pani w stanie na nie odpowiedzieć (ale proszę próbować: jeśli interesuje go fotografia, może zostać dokumentalistą waszych spotkań; jeśli informatyka, może spróbować stworzyć stronę www dla waszej grupy teatralnej; jeśli plastyka, może być scenografem itd. – nie wszystkie dzieci w grupie muszą robić to samo!). Ta rozmowa to pierwszy krok do zbudowania relacji i wzajemnego zaufania. Proszę mieć na uwadze, że chłopiec może nie zgodzić się na inne propozycje – warto wziąć pod uwagę, że dzieci wcale nie muszą uczestniczyć w działaniach, do których je zapraszamy; mogą, ale nie muszą. Chłopiec może być biernym uczestnikiem zajęć, jeżeli aktywne uczestnictwo nie jest w zgodzie z jego aktualnymi potrzebami albo możliwościami. Możecie się na to umówić – co to znaczy być biernym uczestnikiem zajęć, jak to robić, żeby nie przeszkadzać innym dzieciakom, a jednocześnie brać udział w zajęciach itp. Należy się również umówić na to z całą grupą – grupa powinna się zgodzić na to, że chłopiec uczestniczy w jej życiu na innych zasadach.

Rozmowa, do której może pani zaprosić chłopca, powinna być poświęcona jego postrzeganiu sytuacji. Należy odłożyć na bok dotychczasową złość i frustrację wynikającą z tego, że chłopiec przeszkadza na zajęciach. Lepiej go też nie namawiać do tego, żeby jednak spróbował wziąć udział w ćwiczeniach. Nie chodzi o to, żeby jego dotychczasowe wątpliwości zamienić w aprobatę dla waszych spotkań, lecz aby mu pokazać, że jego uczucia i myśli są ważne. Nie ma bowiem absolutnie niczego złego w tym, że ktoś się na coś nie zgadza i nie chce brać w czymś udziału. Jeśli chłopiec otrzyma dowód na to, że jego wątpliwości i uczucia są uznawane, łatwiej mu będzie nawiązać z panią rozmowę na temat tego, czego naprawdę oczekuje. Warto okazać chłopcu dużo empatii. Dzięki temu być może uda wam się uzdrowić trudną dla was obojga sytuację.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Dzieci a wykluczenie społeczne https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/dzieci-a-wykluczenie-spoleczne/ Mon, 30 Oct 2017 09:00:32 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=2143 LIST:

Jestem animatorem w gminnym ośrodku kultury. Wymyślam i prowadzę stałe zajęcia dla dzieci i seniorów, piszę projekty animacyjne i profilaktyczne, zajmuję się pozyskiwaniem funduszy od sponsorów itd. Jestem człowiekiem od wszystkiego. W miejscowości, w której pracuję, mieszkam od urodzenia. Od wielu lat obserwuję, jak coraz więcej ludzi z dużych miast osiedla się na naszych terenach, traktując to miejsce jak noclegownię. Coraz więcej starych mieszkańców jest coraz biedniejszych, bo nie ma u nas pracy, niektórzy dojeżdżają do pracy do większych miast. Piszę o tym, ponieważ ta sprawa dotyczy również dzieci. Coraz więcej dzieci pochodzi z rodzin ubogich, zagrożonych wykluczeniem społecznym, ale też rodzin, które zaczynają sięgać po alkohol, bo nie radzą sobie ze swoją sytuacją. Te dzieciaki są wstydliwe, ciche, wydaje się, jakby niewiele oczekiwały od życia. Postanowiłem zorganizować dla nich zajęcia. Takie zajęcia specjalnie dla tych dzieciaków. Rozwiesiłem plakaty po wioskach, poprosiłem o informowanie o zajęciach księży z naszej parafii. W dniu zajęć nikt nie przyszedł… Jak dotrzeć do takich dzieciaków?

Jakub

ODPOWIEDŹ:

 

Spójrzmy przez chwilę na przedstawioną przez pana sytuację z boku.

Widzimy miejscowość, w której mieszkają różni ludzie. Jedni mają więcej pieniędzy, inni mniej. Jedni tworzą bezpieczne rodziny, innym się nie układa, jeszcze inni z różnych powodów sięgają po alkohol. W tych rodzinach żyją dzieci – wszystkie tak samo pragną być kochane, zauważane i akceptowane. Zauważane, ze względu na to, kim są, a nie kim są ich rodzice, lub tego, co wydarza się w ich domach. Widzimy również pana, który chciałby wspierać dzieciaki. Zwłaszcza te, które prawdopodobnie nie znajdują wsparcia we własnych domach, o których napisał pan, że są „wstydliwe, ciche, wydaje się, jakby niewiele oczekiwały od życia”. Tworzy pan dla nich specjalne działania.

Dlaczego dzieciaki nie przychodzą? Między innymi dlatego, że ich rodzice czy opiekunowie prawdopodobnie ich do tego nie zachęcają. Poza tym zapewne wolałyby uniknąć pokazywania wszystkim, że są inne, bo w ich domach źle się dzieje, że pochodzą z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym. Projekty, działania, inicjatywy, w których mają uczestniczyć wyłącznie dzieci z rodzin z trudnościami, prowadzą do tworzenia małych gett – gett dla dzieciaków, które mają gorzej.

Przypomina to nieco sytuację, która ma miejsce w wielu szkolnych stołówkach w całym kraju: dzieci korzystające z pomocy społecznej dostają obiady w styropianie, a dzieci, których rodziców stać na opłacenie wyżywienia – w talerzach. Dzieci to widzą i część z nich czuje się gorsza. Czasem wolą w ogóle nie pojawiać się na obiedzie.

Do naszych działań czy projektów warto zapraszać wszystkie dzieci. Inaczej uczymy je podziałów: ty jesteś gorszy, tamci są lepsi, ty nie masz dobrego domu, tamci mają. Dzieci albo nie chcą sobie tego uświadamiać, albo rodzi się w nich frustracja, co tylko pogłębia podziały – dzieciaki zaczynają ze sobą walczyć: ci „lepsi” z tymi „gorszymi”, ci „gorsi” z tymi „lepszymi”. Wreszcie – podziały zakorzeniają się w świadomości dzieci do tego stopnia, że trudno im poza nie wyjść, często z największą szkodą dla tych, którzy pomyśleli o sobie: „jestem gorszy”, bo to właśnie oni odbierają sobie szansę na dobre życie, redukują oczekiwania.

Jeśli zaprosi pan wszystkie dzieci, bez względu na ich sytuację domową, a one i tak nie przyjdą na zajęcia, proszę spotkać się z nimi osobiście – wyjść do nich, porozmawiać, dopytać, czy to, co chce im pan zaproponować, w ogóle je interesuje; dowiedzieć się, czego chcą, oczekują, co moglibyście razem robić. Trzeba rozmawiać zarówno z tymi dziećmi, które są na listach pomocy społecznej, jak i z tymi, których tam nie ma. Bez podziałów. To jedyna droga do zbudowania zaufania i relacji z dziećmi. Wtedy być może zechcą się pojawić na pana zajęciach.

Oczywiście, możemy mieć wątpliwości, czy rodzice dzieci, które pochodzą z bezpiecznych rodzin, będą chcieli posyłać swoje dzieci na zajęcia z dzieciakami z rodzin niepełnych, niestabilnych itp. Aby rodzice nam zaufali, potrzebni są specjaliści – warto pomyśleć o znalezieniu odpowiednich osób i zaproszeniu ich do wzięcia udziału w projektach, które pan realizuje – i informować o tym rodziców. Potrzebuje pan mądrych pedagogów i psychologów, którzy nie zaszufladkują dzieci, tylko pomogą im poradzić sobie z tym światem. I wesprą wszystkie dzieci – bowiem każde z nich jest inne i boryka się z odmiennymi problemami. Dotyczy to zarówno dzieci ze stabilnych rodzin, jak i dzieci z rodzin objętych pomocą społeczną.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Grupa zróżnicowana wiekowo https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/grupa-zroznicowana-wiekowo/ Mon, 06 Nov 2017 09:00:02 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=2145 LIST:

Miesiąc temu rozpoczęłam pracę jako animatorka w wiejskiej świetlicy. Nigdy wcześniej nie pracowałam w jednym określonym miejscu z dziećmi w bardzo różnym wieku. Wcześniej moja praca polegała raczej na wyjazdowym animowaniu czasu wolnego dzieci. Teraz dwa razy w tygodniu dzieci przychodzą do mnie na zajęcia, które mają trwać trzy godziny. Są w różnym wieku – od pięciolatków po… piętnastolatki! Po prostu wszystkie chętne dzieci z wioski. Staram się wymyślać im różne zadania i zabawy, ale widzę, że albo mniejsze dzieci mają z nimi kłopoty, albo starsze szybko się nudzą. Zauważyłam również, że choć dzieci są z tej samej wioski, słabo się znają, na zajęciach integrują się tylko ze swoimi dotychczasowymi kolegami, na resztę w zasadzie nie zwracając uwagi. Zastanawiam się, co powinnam wiedzieć, żeby dobrze współpracować z taką grupą.

Aneta

ODPOWIEDŹ:

Praca w grupie mieszanej przypomina nieco spotkanie rodzinne. Starsi pomagają młodszym, młodsi podpatrują starszych. Taka grupa bardziej przypomina rzeczywistość – w świecie, w którym żyjemy, rzadko funkcjonujemy w gronach jednolitych wiekowo (jednym z niewielu wyjątków są mikrospołeczności klasowe w wielu szkołach). Osobiście uważam, że praca w grupie zróżnicowanej pod względem wieku ma lepszy wpływ na rozwój umiejętności społecznych dzieci, takich jak słuchanie, empatia, współpraca, odpowiedzialność, przywództwo. Starsze w takich grupach naturalnie przyjmują wobec młodszych postawę pedagogiczną, wskazując im drogę do podejmowania rozmaitych działań oraz niezbędne elementy, które należy wziąć pod uwagę, żeby dotrzeć do celu. Jednocześnie młodsze dzieci uczą starsze empatii i cierpliwości, słuchania i zasad komunikacji (starsze dzieci muszą zrozumieć, co młodsze im rzeczywiście komunikują, muszą się też nauczyć, jak mówić do młodszych, żeby być zrozumianym). Młodsze dzieci zyskują zindywidualizowaną pomoc starszych, dzięki czemu mogą zdobywać wiedzę i nowe umiejętności w szybszym tempie niż na zajęciach, które prowadzi jeden animator czy nauczyciel. Starsze dzieci są w stanie wyjaśniać młodszym świat z większym zaangażowaniem i w sposób nieformalny.

Mam dla pani kilka przydatnych wskazówek:

  1. Warto pamiętać, że do pracy w grupie o dużej rozpiętości wiekowej trzeba dzieci odpowiednio przygotować, w tradycyjnej szkole pracują bowiem w klasach z równolatkami. Warto zadbać o integrację grupy, o wzajemne zaufanie. Dajmy sobie na to odpowiednio dużo czasu – bawmy się wspólnie, poznawajmy swoje zainteresowania i pasje, ale również możliwości, które wynikają właśnie z tego, ile mamy lat i na jakim etapie rozwoju jesteśmy. Warto organizować pracę dzieci w grupach mieszanych wiekowo, także w takich, w których dzieci nie znają się między sobą. Przykładowe ćwiczenie to podział dzieci na dwuosobowe podgrupy, w których każda osoba ma za zadanie opowiedzieć o sobie koledze lub koleżance (można im to ułatwić, podając klucz pytań: Co cię interesuje? Jakie masz hobby? O czym marzysz? Co sprawiło ci ostatnio największą radość? Ale też: Czego się boisz? Czego nie lubisz?). Dobrze by było, gdyby w duetach znalazło się jedno dziecko starsze i jedno młodsze, żeby mogły nawiązać kontakt i się ze sobą oswoić. Potem, na forum, dzieci opowiadają o sobie wzajemnie. To nie tylko dobra okazja, żeby się lepiej poznać, ale również trening umiejętności słuchania i rozumienia tego, co mówi do nas druga osoba.
  2. Warto uczyć starsze dzieci, że powinny pomagać młodszym kolegom. Ważne jest jednak również uświadomienie im, że należy pomagać, a nie wyręczać, czyli pomagać tylko wtedy, kiedy maluchy naprawdę nie umieją zrobić czegoś same. To uczy starsze dzieci uważności. Młodsze natomiast, jeśli będą wyręczane, nauczą się, że mogą korzystać z ciągłej pomocy i nie będą próbować swoich sił. Warto jasno określić zakres czynności, które powinny wykonywać dzieci starsze, pomagając młodszym, i wyjaśnić sposób ich realizacji. Pani również nie powinna wyręczać dzieci! Ani młodszych, ani starszych! Nie wykonujemy za nie zadań, nie sprzątamy po nich itd. Uczymy je samodzielności i odpowiedzialności za siebie i za innych.
  3. Pamiętajmy też, że starsze dzieci nie mogą tylko mentorować dzieciom albo ich wspierać, powinny mieć także czas i przestrzeń, żeby zająć się swoimi sprawami – rozwijajmy nie tylko ich empatię i odpowiedzialność, ale również ich zainteresowania. Można co jakiś czas organizować pracę grupy tak, żeby młodsze dzieciaki zajmowały się swoimi zadaniami, starsze – swoimi.
  4. Wszystkie dzieci należy traktować równo – nie wywyższać, nie faworyzować nikogo ze względu na wiek („On jest młodszy, więc jemu jeszcze wolno”, „On jest starszy, więc on już może”). Nie ulegajmy stereotypom – starszy, więc bardziej odpowiedzialny itp. Zaufajmy dzieciom i każde traktujmy poważnie. Dzięki temu stworzymy wspólnotę, w której każdy znajdzie swoje miejsce i zyska świadomość, że najważniejsze jest to, kim się jest, a nie to, ile się ma lat.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>
Zaangażowanie społeczności lokalnej w działania https://synapsy.malopolska.pl/poradnia/zaangazowanie-spolecznosci-lokalnej-w-dzialania/ Mon, 13 Nov 2017 09:00:38 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=poradnia&p=2147 LIST:

Pracuję jako instruktor w miejskim ośrodku kultury. Organizujemy różne projekty z dziećmi i młodzieżą. Na finały naszych działań, poza rodziną i znajomymi dzieci, nikt nie przychodzi. Jak przekonać innych członków naszej społeczności, żeby się pojawili?

Piotrek

ODPOWIEDŹ:

Proponuję panu wziąć pod uwagę cztery opisane poniżej kwestie – refleksja nad nimi może się przyczynić do zwiększenia frekwencji podczas finału waszych działań.

  1. Termin i miejsce spotkania finałowego

Dobrze jest sprawdzić, czy:

  • w czasie, kiedy zamierzacie zorganizować finał, w najbliższej okolicy nie są organizowane inne imprezy, wydarzenia, inicjatywy, które mogą stanowić konkurencję (→ warto pomyśleć o zmianie terminu finału),
  • ludzie nie wyjeżdżają na wakacje lub ferie albo finał nie odbywa się w godzinach ich pracy (→ warto pomyśleć o zmianie terminu finału),
  • aura sprzyja – jeśli wasze spotkanie finałowe odbywa się w plenerze (→ warto zastanowić się, jak zadbać o przybyłych gości, np. zapewnić im okrycia, ciepły poczęstunek i zakomunikować o tym w zaproszeniach; można również przenieść finał w miejsce zadaszone, ocieplone itd.),
  • nie ma innego święta, w którym biorą udział mieszkańcy (→ w zależności od specyfiki święta, można spróbować włączyć wasze przedsięwzięcie w jego obchody),
  • łatwo jest się dostać do miejsca, w którym będziecie występować; czy o tej porze funkcjonuje komunikacja publiczna, czy droga do miejsca pokazu jest ogólnodostępna itd. (→ należy pomyśleć, jak ułatwić potencjalnym gościom dotarcie na miejsce spotkania).

 

  1. Promocja spotkania finałowego

Jeśli zależy Wam na dotarciu do osób spoza grona krewnych i najbliższych znajomych, warto stworzyć razem z dziećmi/młodzieżą indywidualne zaproszenia i roznieść je po sąsiadach. Zaproszenie przekazane osobiście uzmysławia odbiorcom, że to wydarzenie skierowane jest również do nich.

Nie wszyscy czytają plakaty albo informacje na waszym fanpejdżu. Skuteczną metodą promocji może się okazać reklama ambientowa – nietypowa, czasem zaskakująca lub zabawna. Za przykład niech posłuży akcja francuskiego oddziału producenta czekolady Milka. Do sprzedaży trafiły tabliczki czekolady bez jednego – w domyśle: ostatniego – kawałka przysmaku. Po wejściu na odpowiednią stronę można było albo odzyskać ten kawałek dla siebie, albo wysłać go do kogoś bliskiego razem z paroma ciepłymi słowami. To w pełni oddaje hasło kampanii: dare to be tender, czyli „odważ się być czułym”. Promocja ambientowa z pozytywnym wydźwiękiem.

Jeśli nie ma pan pomysłu na alternatywne działania promocyjne, proszę zapytać dzieci/młodzież – podejrzewam, że szybko coś wymyślą!

  1. Temat spotkania finałowego

Warto zastanowić się, dla kogo mógłby być interesujący temat spotkania finałowego i dlaczego. Te potencjalnie zainteresowane grupy można zaprosić na finał. Przykładowo: jeśli projekt miał na celu zbadanie różnic i podobieństw między pokoleniami w waszej społeczności, to – o ile oczywiście projekt nie jest intymny, kierowany tylko do pewnej grupy osób – można na finał zaprosić grupy, których te podobieństwa czy różnice mogą dotyczyć: seniorów, przedszkolaki itd. Pamiętajcie, żeby aktywnie włączyć zaproszone osoby w rozmowę, zabawę, działania itp. dotyczące tematu.

  1. Relacje ze społecznością lokalną

Jeśli zależy wam na tym, żeby poza najbliższymi znajomymi i krewnymi na waszym wydarzeniu pojawiły się też inne osoby, już w trakcie realizacji projektu wejdźcie w dialog ze społecznością lokalną. Korzystajcie z wiedzy i doświadczeń jej członków, twórzcie coś wspólnie. Dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu ludzi w wasze działania zyskacie osoby zainteresowane efektami waszego projektu – jego współtwórców.

Powodzenia!

 

Weronika Idzikowska: animatorka społeczna i kulturowa, pedagożka kultury. Ukończyła Laboratorium „Projektowanie Kultury” na Uniwersytecie SWPS oraz szkolenie certyfikacyjne dla trenerów Familylab Polska. Współpracuje m.in. z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, Wojewódzkim Domem Kultury w Kielcach. Współautorka podręcznika dla animatorów kultury i nauczycieli pt. Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, animatorów, rodziców, dorosłych zainteresowanych podejmowaniem długofalowych działań na rzecz rozwoju społeczności dziecięcych oraz budowaniem i wzmacnianiem perspektywy relacyjnej w pracy z dziećmi. W działaniach, które proponuje, inspiruje się podejściem pedagogicznym duńskiego terapeuty rodzinnego i pedagoga, Jespera Juul’a, wartościami obecnymi w procesie Porozumienia bez Przemocy oraz odwołuje się do własnych doświadczeń w pracy z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi.

kontakt: idzikowska[at]mik.krakow.pl

]]>