Praktyki – SYNAPSY https://synapsy.malopolska.pl Program rozwoju edukacji kulturowej w Małopolsce Thu, 16 May 2019 12:33:21 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.12 Las książek, pies i knedle ze śliwkami, cz. 1 https://synapsy.malopolska.pl/praktyki/las-ksiazek-pies-i-knedle-ze-sliwkami-cz-1/ Fri, 09 Dec 2016 13:30:01 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=praktyki&p=998 Akcja

Zazwyczaj jest tak, że kiedy ktoś przychodzi zrobić wywiad z dyrektorem jakiejś instytucji, to rozmówca siedzi, czeka na pytania, a potem grzecznie na nie odpowiada. Po kilkunastu minutach może spogląda już na zegarek, bo ma przecież mnóstwo innych, ważniejszych obowiązków. Beata Kwiecińska i Maciek Dąbrowski z Domu Kultury Inspiro w Podłężu też są zawaleni pracą po uszy, bo prowadzą zajęcia i zajmują się całą administracją. Ale ich praca sprawia im taką frajdę, że nie potrzebują żadnych pytań – po prostu lubią sobie przypominać i opowiadać: jak szyli stroje do przedstawienia, jak z rodzicami malowali po raz n-ty salę, jak budowali łódź podwodną… Robią więcej niż zwykle ludzie w danej sytuacji, i to widać nie tylko w rozmowie, ale także w każdym kącie ich domu i w tym, jak traktują swoich gości. Można u nich siedzieć, ile się chce, a jak akurat mają inne obowiązki, to pójść zjeść obiad w kuchni (na przykład knedle, które w ramach wolontariatu zrobiła mama pani Beaty) albo posiedzieć na kanapie z książką (na przykład Buddenbrookami Tomasza Manna, która stoi obok tysiąca innych na wielkim regale w holu).

Podłęże to jedna ze wsi w gminie Niepołomice, mieszka tu ok. 2500 osób. Ale na zajęcia do tutejszego wiejskiego domu kultury – pierwszego w Polsce domu kultury prowadzonego przez organizację pozarządową – przyjeżdżają także mieszkańcy okolicznych miejscowości, a nawet Krakowa. A przyjaciół Podłęże ma na całym świecie.

Popołudniami i wieczorami akcja toczy się tu wartko – trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jednocześnie odbywają się po trzy–cztery zajęcia. Beata Kwiecińska dwa razy wychodzi do znajdującego się obok budynku przedszkola, by przyprowadzić dzieci prosto na zajęcia. Wielu rodziców o 15.00, 16.00 jest jeszcze w pracy, więc po prostu piszą upoważnienie do odbioru dziecka z przedszkola i wpadają do Inspiro kilka godzin później. Czasami zostają na zajęciach dla swojej grupy wiekowej.

Dom Kultury Inspiro to miejsce otwarte, co znaczy, że praktycznie na każde zajęcia może przyjść każdy. Pokoleniu rodziców i opiekunów w szczególności proponowane są spotkania z kuchnią i kulturą innych krajów (Za stołem świata), obrady, podczas których mieszkańcy sami – czasem wpada też burmistrz – wymyślają, jak rozwiązać lokalne problemy (Dron Społeczny), w zimowe przedpołudnia zabawy pod dachem wraz z maluszkami (Mataty), a także wspólne zajęcia z dwu-, trzyletnimi dziećmi (Trzy czwarte). Dorośli mają też swoje grupy zajmujące się patchworkiem, grafiką, tańcem, ruchem i improwizacją czy modelarstwem.

Dla dzieci w sezonie 2016/2017 w programie między innymi: Rozkręcamy (na przykład radio, komputer – żeby zrozumieć, co jest w środku), Pracownia zabawek (dziecięca manufaktura autorskich zabawek, czyli zajęcia prowadzone według pomysłu i z pomocą siedmioletniej Róży), Naprawiamy rowery (tytuł mówi sam za siebie), Mały obywatel świata (dzieci w wieku od sześciu do dziewięciu lat zapraszają do Podłęża mieszkańca innego kraju lub rozmawiają z nim na Skypie oraz wykonują jakiś przedmiot związany z danym krajem, przykładowo po rozmowie z Anglikiem tekturowego Big Bena), Level up (zajęcia językowe), Zwariowana pracownia sztuki (nietypowe zajęcia plastyczne… więcej o nich w dalszej części). Ponadto organizowane są warsztaty kulinarne, teatralne, grafiki, tańca (taniec współczesny, ruch i improwizacja), patchworkowe i modelarskie, skierowane do różnych grup wiekowych (na przykład 4+, 5–6, 7–9, 8+, 8–13, 14+). Wiele działań jest niezwykłych ze względu na swoją skalę – warsztaty często wychodzą na dwór i angażują mieszkańców.

Samo wymienienie wszystkich zajęć zajmuje sporo czasu. Do tego dochodzą okazjonalne, ale częste imprezy i warsztaty międzypokoleniowe, zupełnie dla wszystkich, każde dla 100–150 osób. A także letnie darmowe Pyszne wakacje, w których ostatnio wzięło udział 240 dzieci. Żeby je sfinansować, pracownicy i sympatycy Inspiro zorganizowali licytację własnoręcznie robionych poduszek.

Inspiro korzysta z dotacji z budżetu gminy Niepołomice (nieco ponad 10 000 zł miesięcznie), która jako pierwsza w Polsce zdecydowała się przekazać prowadzenie domu kultury – co jest jej ustawowym zadaniem własnym – stowarzyszeniu. Dotacja nie pokrywa jednak całego budżetu, dlatego część zajęć musi być płatna. W każdym semestrze inne zajęcia są darmowe, a inne płatne – tak żeby nie nadwyrężać portfeli. Przykładowo w pierwszym szycie będzie płatne w jednej grupie wiekowej, a w drugim w innej. Niektóre kursy są unikalne (trwają tylko jeden semestr), inne są powtarzane po kilka razy, jeszcze inne są stałe, jak Patchwork czy Zwariowana pracownia sztuki. Dzięki temu więcej dzieci może skorzystać z zajęć i nie jest tak, że zajęcia płatne są super, natomiast darmowe są gorsze.

]]> Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Konarach, cz. 1 https://synapsy.malopolska.pl/praktyki/szkola-podstawowa-im-marii-konopnickiej-w-konarach-cz-1/ Fri, 09 Dec 2016 12:28:58 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=praktyki&p=947 CZEGO chcielibyście SIĘ DOwiedzieć O TEJ SZKOLE?

To malutka, wiejska szkoła położona na skraju lasu na wzgórzach pod Krakowem. Z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym poza tym, że jej okolica jest urokliwa. Taka spokojna i bezpieczna. Spokojna jest również dyrektorka Monika Zatorska, która wspólnie z nauczycielami prowadzi szkołę w oparciu o koncepcję inteligencji wielorakiej. Niesamowicie skromna, ułożona, „normalna” osoba. Wie, jak chce prowadzić szkołę, i nie uważa, żeby wprowadzanie nowego podejścia do nauczania było czymkolwiek niezwykłym czy heroicznym. Formalności i sprawy administracyjne są zupełnie na boku, nie ma o czym mówić – przecież w edukacji papierki nie są najważniejsze, po prostu trzeba wszystko opisać i koniec. Nie przepada za szumnymi akcjami, woli doceniać zwykłe codzienne gesty i konsekwentnie prowadzone programy. W tej „pracy u podstaw” świetnie zgrywa się z patronką szkoły.

Iloczyn wielorakości

Trzeba wyjaśnić, że inteligencja wieloraka to nie jest metoda nauczania. Jest teorią, filozofią, koncepcją spojrzenia na dziecko. Jej twórca, profesor Howard Gardner jest neuropsychologiem pracującym na Harvardzie i pojęcie inteligencji rozumie inaczej niż wielu psychologów. Na podstawie wieloletnich badań doszedł do wniosku, że nie jest jednorodna, ale że wszyscy korzystamy z wielu typów inteligencji, które się uzupełniają, współpracują ze sobą, dają bogactwo możliwości, jak je wykorzystywać. Jego teoria stanowi alternatywę wobec powszechnie przyjmowanej za wyrocznię metody pomiaru tzw. IQ, związanego z myśleniem logicznym. Jednakże w codziennym życiu IQ nie ma większego znaczenia – niezależnie od tego, jaki mamy iloraz inteligencji, możemy sobie dobrze radzić i być szczęśliwi, jeśli umiemy zdiagnozować swoje mocne strony i oprzeć na nich aktywność zawodową i styl życia.

Obserwacje Gardnera wskazują na to, że każdą osobę charakteryzuje specjalny układ różnych inteligencji zwany profilem (w Konarach mówi się o wachlarzu). Profil odzwierciedla to, że jedne osoby z łatwością poznają na przykład nowe języki czy matematykę, inne myślą przez muzykę lub obrazy, mają świetne wyczucie ruchu lub przestrzeni. U jeszcze innych na pierwszy plan naturalnie wybija się zdolność do refleksji (inteligencja intrapersonalna) lub do kontaktów z innymi (interpersonalna). Są też urodzeni majsterkowicze – inżynierowie i osoby, które „czują” przyrodę. Każdy człowiek osiąga pewien stopień inteligencji we wszystkich wyżej wymienionych obszarach, ale często jeden z nich jest u niego dominujący. Właściwie ilu ludzi na świecie, tyle jest profilów inteligencji.

Wachlarz jest zawsze rozwinięty do 180 stopni, natomiast proporcje pomiędzy różnymi typami inteligencji mogą się zmieniać. W celu określenia, jak wygląda wachlarz u dorosłych, stosuje się specjalne narzędzie do autodiagnozy – formularz (a nie stresogenny test). W Konarach uczniowie wypełniają go samodzielnie od czwartej klasy. W przypadku dzieci trzeba uważnie obserwować, co im przychodzi łatwo, a co z trudem. Pierwsza diagnoza dotycząca dzieci zazwyczaj ma krótki termin ważności, gdyż profil inteligencji wielorakiej często zmienia się z wiekiem. Profil dziecka może się zatem zmieniać z klasy na klasę.

Gardner poprzestał na teorii psychologicznej, jednakże pedagodzy w USA, a później także w Kanadzie, Azji i Europie bardzo szybko podchwycili jego pomysł. Zaczęli przygotowywać różne możliwe kanały jego przełożenia na praktyki edukacyjne. Do tej pory nie opracowano spójnej metodyki, więc każdy może mieć swój pomysł, jak to robić w praktyce.

]]> Świerczkowiacy. Model wzrostu, cz. 1 https://synapsy.malopolska.pl/praktyki/swierczkowiacy-model-wzrostu-cz-1/ Fri, 09 Dec 2016 10:47:28 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=praktyki&p=892 Co ich łączy? Na pierwszy rzut oka wygląd. Co najmniej pięć lat mniej, niż wskazuje dowód osobisty. Szczupła sylwetka, plecy wyprostowane, głowa do góry, lekkie i energiczne ruchy. Niezależnie od tego, czy mają lat trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt czy więcej – bo i tacy tworzą Zespół Pieśni i Tańca Świerczkowiacy. Wszystkich łączą też wieloletnie przywiązanie i wzajemna sympatia.

Spotykają się w budynku Centrum Sztuki Mościce (CSM). Dynamiczna modernistyczna bryła po kilkudziesięciu latach wciąż robi duże wrażenie. Wewnątrz dzięki niedawnemu remontowi wszystko wygląda bardzo elegancko i nowocześnie: przestronny hol, kino, duża scena teatralna, lustrzana sala taneczna. W pierwszym momencie wydaje się, że do takiego otoczenia bardziej pasowałyby zajęcia z tańca współczesnego albo z baletu klasycznego. Świerczkowiacy zdają sobie sprawę z tego, że ludzie „mają obraz zespołu ludowego z koncertów kolęd, na których scenografia przypomina stajenkę”. Ale udowadniają, że właśnie tutaj pasują najbardziej.

Ćwierczkowiacy? Świerkowiacy?

Nazwa zespołu nawiązuje do miejsca, w którym powstał – wsi Świerczków, w latach dwudziestych XX wieku przemianowanej na sławne na całą Polskę Mościce. W ciągu ponad pięćdziesięciu lat nieraz mocno utrudniała pracę konferansjerom na zagranicznych festiwalach. Jednakże gdy zespół formował się w domu kultury przy Zakładach Azotowych w 1963 roku, alternatywną nazwą były… Azotaksy.

Trzonem Świerczkowiaków jest zespół pieśni i tańca oryginalnie założony i rozwijany po godzinach pracy przez młodych pracowników Zakładów Azotowych. W okresie PRL wygrywał wiele festiwali i zyskał renomę produktu eksportowego – często wyjeżdżał reprezentować Polskę za granicą, na zmianę z zespołami Śląsk i Mazowsze.

Na początku lat dziewięćdziesiątych z powodu restrukturyzacji przedsiębiorstw wiele podobnych amatorskich zespołów upadło, Świerczkowiakom także mocno obcięto budżet. Uratowali się sami, z wytrwałością i zapałem przychodząc na próby pomimo wszystko, a później także dzięki pomocy nowej dyrekcji CSM, która ich „przejęła” i miała na nich pomysł: od ponad dziesięciu lat obok dorosłych ćwiczą i rosną Mali Świerczkowiacy, którzy mają sukcesywnie odmładzać kadrę zespołu. Z roku na rok grupy dziecięce są coraz liczniejsze i stają się ważnym elementem programu edukacyjnego CSM.

Zajęcia Małych Świerczkowiaków odbywają się po dwa razy w tygodniu dla każdej grupy. Składają się na nie zawsze lekcja śpiewu ze specjalistką od emisji głosu i lekcja tańca z choreografką i akompaniatorem. Najmłodsi uczestnicy są przyjmowani od siódmego roku życia i trafiają do pierwszej grupy wiekowej, w której uczą się przez około dwa–trzy lata. Jeśli im się podoba i dobrze sobie radzą, to po kolejnych wakacjach przenoszeni są do drugiej grupy (dziesięć–trzynaście lat), a następnie przechodzą do trzeciej (uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych). Potem – jak już złapią bakcyla – dołączają do właściwego zespołu, w którym każdy tańczy tak długo, jak tylko może. Niektórzy, tak zwani oldboje, reaktywują się przynajmniej raz na parę lat, żeby chociaż poćwiczyć przed występem jubileuszowym. Sam kierownik muzyczny zespołu, wybitny znawca muzyki ludowej Andrzej Radzik pracuje tu prawie od początku.

Najnowszą sekcją jest Przedszkole u Świerczkowiaków, czyli zabawowe zajęcia rytmiczno-ruchowe dla najmłodszych. Katarzyna Kokoszka, kierowniczka zespołu, przyznaje, że przygotowując ofertę przedszkola dwa lata temu, nie spodziewała się, że spotka się ona z takim zainteresowaniem. CSM planowało otworzyć jedną grupę, a nie wystarczają nawet trzy. Mali Świerczkowiacy też nie narzekają na brak chętnych. Bardzo często rodzice przyprowadzający dzieci na pierwsze zajęcia są mile zaskoczeni, gdy dowiadują się, że są one całkowicie bezpłatne (zarówno regularne zajęcia, jak i wycieczki, na przykład do Muzeum Etnograficznego w Tarnowie).

Wszyscy Świerczkowiacy co roku przygotowują nową suitę taneczną i w ten sposób poznają specyfikę regionu Polski, z którego dany taniec pochodzi. Każda grupa wiekowa prezentuje swój układ, dostosowany do jej poziomu, na dwóch–trzech regularnych występach w mieście, a dorośli zwykle także na którymś z międzynarodowych festiwali. W występach towarzyszy im dziesięcioosobowa profesjonalna kapela, złożona w dużej mierze z absolwentów akademii muzycznych.

]]> Człowiek jest światem cz. 1 https://synapsy.malopolska.pl/praktyki/czlowiek-jest-swiatem-cz-1/ Mon, 14 Nov 2016 13:43:12 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=praktyki&p=705  kamraci

Wtorek, 12 lipca 2016 roku, godzina 19.00. Zaraz zacznie się koncert gruzińsko-babiogórski. Na widowni mnóstwo dzieci. Są wyraźnie podekscytowane, nieustannie zagadują do siebie, przekrzykują się w ogólnej wrzawie. Sala pęka w szwach, chociaż wstęp nie jest darmowy. Atmosfera raczej swobodna, pozbawiona typowej dla wydarzeń kulturalnych oficjalności. Mimo niezobowiązujących strojów wyraźnie wyczuwa się szacunek publiczności do wykonawców. Dystans między widownią a występującymi jest też mniejszy niż zazwyczaj, bo wszyscy są tutaj „kamratami”.

 

Międzynarodowy Festiwal Dziecięcych Zespołów Regionalnych Święto Dzieci Gór odbywa się w Nowym Sączu od 1992 roku. Od początku realizowany jest przez zespół Małopolskiego Centrum Kultury Sokół. Spiritus movens przedsięwzięcia jest dyrektor MCK Antoni Malczak. Główna zasada organizacyjna od pierwszej edycji pozostaje niezmienna: festiwal trwa od niedzieli do niedzieli i bierze w nim udział dwanaście zespołów: sześć polskich i sześć zagranicznych, które prezentują swoje układy muzyczno-taneczne. Zespoły spędzają cały festiwalowy tydzień w tak zwanych parach kamrackich – Polacy z obcokrajowcami. Razem mieszkają, koncertują i zwiedzają.

Główne wydarzenia mają miejsce w Nowym Sączu – festiwal rozpoczyna uroczysta msza i prezentacja zespołów oraz symboliczne przekazanie przez prezydenta kluczy do miasta uczestnikom. Przez następny tydzień to oni będą nadawać rytm miastu. Następnego dnia zaczynają się „dni narodowe”, w czasie których na scenie występują wybrane pary zespołów. W 2016 roku poniedziałek był dniem chorwacko-lachowskim, środa bośniacko-spiskim i baskijsko-rzeszowskim, piątek rumuńsko-żywieckim, a sobota – ekwadorsko-podhalańsko-czeskim (w tym roku wyjątkowo w festiwalu wzięło udział trzynaście zespołów). Każdego ranka mieszkańcy Nowego Sącza mogą zobaczyć na scenie ustawionej na rynku głównym krótki program – zapowiedź wieczornego występu w hali widowiskowo-sportowej. W zależności od grupy jest to także okazja do zaprezentowania przez osoby towarzyszące zespołowi innych aspektów kultury jego regionu (np. kuchni czy rzemiosła). Czwartek jest wyjątkowy. To „dzień u polskich przyjaciół”. Pary kamrackie odwiedzają miejscowości i domy polskich uczestników. W pozostałe dni zespoły koncertują również w mniejszych miejscowościach regionu (Krynicy-Zdroju, Muszynie, Limanowej, Bieczu i Gródku nad Dunajcem). W tym samym czasie odbywają się międzynarodowe warsztaty dla instruktorów folklorystycznych, prowadzone przez doświadczonych ekspertów, które są okazją do wymiany doświadczeń.

Udział w Święcie Dzieci Gór jest formą nagrody dla najlepszych zespołów z Małopolski, a często także ze Śląska i Podkarpacia. Od kilku lat wielostopniowe eliminacje dla zespołów polskich odbywają się z rocznym wyprzedzeniem, jednocześnie organizatorzy korespondują z około 120–150 zespołami zagranicznymi, które przez internet przysyłają swoje programy do oceny. Festiwal w Nowym Sączu zyskał światową renomę – przyciąga niekonkursową i „kamracką” formułą. Nie przyznaje się nagród, każdy z zespołów otrzymuje jedyne w swoim rodzaju wyróżnienie z opisem tego, co międzynarodowemu jury szczególnie podobało się w jego występach. Pomimo wysokich wymagań – takich jak wiek uczestników (nie więcej niż 14 lat) czy akompaniament na żywo – i ostrej selekcji festiwal budzi coraz większe zainteresowanie na świecie.

]]> Edukacja to też sztuka, cz. 1 https://synapsy.malopolska.pl/praktyki/edukacja-to-tez-sztuka/ Mon, 05 Sep 2016 11:50:30 +0000 http://synapsy.malopolska.pl/?post_type=praktyki&p=144 Ul. Kazimierza Wielkiego 33

Do szkoły wchodzi się przez ogródek porośnięty bujną roślinnością. Po drodze mijamy niewielką kapliczkę tonącą w krzewach bzu, malwach i rumianku. Jest punkt 10.00. Dzieci wybiegają na plac z tyłu i zaczynają się ścigać po bazach zbitych z desek i starych opon. Kilkoro spośród nich gra w klasy, ktoś pomaga woźnemu zamiatać.
Nieotynkowany, ceglany budynek z wysokimi oknami pochodzi z początku XX wieku. W środku, w korytarzu słychać skrzypce – to jedna z mam akompaniuje w czasie próby przedstawienia trzeciej klasy o stworzeniu świata – harfę i dziecięcy śpiew. Ściany pomalowane są w ciepłe, żywe kolory. W sali lekcyjnej poza zwykłymi krzesełkami są też stołki z pni drzew, a zabawki i książki leżą w wiklinowych koszach. Jest porządek, ale nie jest „sterylnie”. Uroczo, trochę jak z innej epoki.

Już po kilku chwilach orientujemy się, że w tej szkole wszystko stanowi pretekst do rozwijania wrażliwości uczniów.

Kultura jest tu rozumiana bardzo szeroko, dużo uwagi poświęca się estetyce i ekologii. Hasło „edukacja kulturowa w szkole” kojarzy się większości z nas tylko z lekcjami poświęconymi sztuce i literaturze – takich jak wiedza o kulturze, plastyka i język polski. W szkole waldorfskiej natomiast edukowanie w zakresie kultury wychodzi daleko poza te ramy, obejmując zarówno inscenizację fragmentów Starego Testamentu, jak i działania takie jak budowanie w uczniach poczucia społecznej odpowiedzialności przez wybór ekologicznych produktów – na przykład ławki, przy której siedzą.

Od początku

Pedagogika waldorfska to podejście do edukacji formalnej skupiające się na wszechstronnym rozwoju dziecka. Została opracowana w 1919 roku, początkowo jako program nauczania dla szkoły założonej w Stuttgarcie przez Emila Molta. Miały się w niej uczyć dzieci pracowników jego fabryki tytoniu Waldorf-Astoria, noszącej imię pochodzącego z Walldorfu koło Heidelbergu amerykańskiego multimilionera Johanna Jakoba Astora. Gdy zastosowana w szkole metoda edukacji zaczęła zyskiwać rozgłos, przydomek „waldorfska” zaczęto stosować do całego nurtu pedagogicznego. Autorem metody nauczania był Rudolf Steiner, stąd alternatywna nazwa: pedagogika steinerowska.
Obecnie szkoły stosujące metodę waldorfską można spotkać na całym świecie. Łączy je podejście do roli szkoły w życiu dzieci i system organizacji pracy. Każda placówka musi się dostosować do podstawy programowej w danym kraju, jeśli zaś chodzi o samą metodę, to istnieje duża wolność w zakresie tego, które elementy dana instytucja pominie, a na jakich się skupi. W większości krajów szkoły waldorfskie funkcjonują jako szkoły alternatywne, w ostatnich latach jednak metoda ta staje się coraz popularniejsza i stosowane w niej rozwiązania z powodzeniem przedostają się do głównego nurtu nauczania. Typowo waldorfskie elementy edukacji doskonale odpowiadają bowiem na oczekiwania współczesnych rodziców: „ćwiczenie kompetencji miękkich”, „praktyka przed teorią”, „ułatwianie adaptacji do zmiennych realiów rynku pracy”. Czyżby więc pedagogika waldorfska była przyszłością szkolnictwa?

Katarzyna Cieplińska – wychowawczyni obecnej trzeciej klasy i dyrektorka do spraw pedagogicznych Szkoły Waldorfskiej im. Janusza Korczaka w Krakowie oraz wykładowczyni studiów podyplomowych z zakresu edukacji niezależnej na Uniwersytecie Warszawskim – zapewnia, że założenia tej pedagogiki są „dla wszystkich” i że jej zdaniem powinny być stosowane powszechnie. Założenia te są jednak jednocześnie radykalne i stawiają wysokie wymagania – zarówno uczniom, jak i ich rodzicom i nauczycielom.

W 1919 roku idea nauczania zaproponowanego w Waldorf-Astoria Zigarettenfabrik uchodziła za rewolucyjną. Stawiała sobie zadanie łagodzenia skutków XIX-wiecznej industrializacji i biurokratyzacji życia społecznego, w którym człowiek traktowany był mechanicznie, jak trybik w maszynie. Steiner i Molt uważali, że ówczesny system obowiązkowej edukacji odgrywał kluczową rolę w dehumanizującej organizacji społeczeństwa. Uczniów traktowano jak rekrutów, którzy byli „formowani” tak, by w przyszłości służyć państwu jako zdyscyplinowani i posłuszni żołnierze czy urzędnicy.

Steiner i Molt chcieli stworzyć szkołę, która miała pomagać dzieciom wyrosnąć na szczęśliwych, wolnych i pokojowo współpracujących obywateli.

Zamiast odpytywać z deklinacji, nauczyciele ćwiczyli z uczniami konwersacje po francusku i rosyjsku – w językach niedawnych wrogów, żeby w przyszłości mogli z nimi rozmawiać, a nie walczyć. Chodziło im przede wszystkim o rozwój dzieci poprzez przekazywanie im rozmaitych treści – o holistyczny rozwój ich intelektu, osobowości, talentów i ciekawości świata.

]]>