Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Konarach

Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Konarach, cz. 4

Wachlarz współpracy

Udział w ogólnopolskich projektach z edukacji ekologicznej oraz współpraca z gminnym domem kultury czy lokalnymi organizacjami pozarządowymi mają wielorakie formy, są oczywiste i należą do codzienności. Monika Zatorska zapytana o to, dlaczego inicjuje taką współpracę, jest bardzo zdziwiona: „Jak to? No bo przecież są blisko”.

Podobnie reaguje Jagoda z trzeciej klasy zapytana, dlaczego przez cały zeszły rok brała udział w wycieczkach i zajęciach plastycznych, w których dzieci pracowały i bawiły się ręka w rękę z dorosłymi osobami z niepełnosprawnością intelektualną, przebywającymi pod opieką Bonifraterskiej Fundacji Dobroczynnej: „Ale jak to dlaczego? Bo była taka możliwość, no i było super”. Na dowód prezentuje jedno z dzieł, które powstało w trakcie warsztatów – gigantyczne płótno, pełne kolorowych od farb odcisków dłoni, serc i kwiatków. „Naszym zadaniem było namalować przyjaźń i każdy mógł malować, co chciał. My zaczęliśmy odciskać dłonie, a że niektórzy, ci starsi, się bali, to pomogliśmy im, żeby też odciskali, i byliśmy brudni!” – dodaje. W organizacji projektu uczestniczyli także Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Przestrzeń oraz rodzice uczniów.

W tym roku razem ze Stowarzyszeniem Konary i z wolontariackiej inicjatywy ojca jednego z uczniów szkoła organizuje koncerty charytatywne na rzecz chorej uczennicy. Tata inicjator załatwia profesjonalnych muzyków, a kółko teatralne i uczniowie, którzy chodzą też do szkoły muzycznej, przygotowują koncerty amatorów. Na razie mają połowę potrzebnej kwoty i zastanawiają się, co jeszcze mogliby zrobić.

W przypadku Szkoły im. M. Konopnickiej można chyba mówić o dobrej karmie. Monika Zatorska uważa, że „im więcej przyjaciół szukasz, tym więcej znajdzie ciebie”. Dowód: zainteresowanie szkołą kolejnej organizacji pozarządowej w okolicy – Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany, które zarządza funduszem stypendialnym profesora Andrzeja Zolla. Stowarzyszenie co roku przyznaje wsparcie materialne absolwentom szóstej klasy szkoły podstawowej i trzeciej gimnazjum, którzy wykazują się zaangażowaniem społecznym. To nie musi być nic wielkiego, chodzi o nastawienie, wykazanie inicjatywy czy drobne gesty. Regulamin stypendium dobrze pasuje do filozofii szkoły – tutaj w ogóle dzieci są nagradzane niekoniecznie za wygrane konkursy, tylko właśnie za nastawienie, za pomysł, za to, że próbują coś zrobić. W efekcie stypendium dla szóstoklasisty już dwukrotnie dostały dziewczynki z Konar.

Długo też nikt w szkole nie wiedział, czym zajmuje się polski oddział Fundacji Ashoka – Innowatorzy dla Dobra Publicznego. Aż ktoś z Warszawy zadzwonił pogratulować i zaproponować im bardzo prestiżowy, jak się okazało, tytuł „Szkoła z mocą zmieniania świata”. Do tej pory w Konarach nikt nie wie, kto w ogóle podpowiedział Ashoce ich kandydaturę. Jednak nagroda z pewnością jest uzasadniona, każdego dnia promuje się tutaj bowiem wychowanie do pracy w grupie, do tworzenia dobrych relacji społecznych, kładące nacisk na empatię, uważność, a także bycie liderem, który troszczy się o innych i jest świadomy swoich kompetencji.

Niezwykle ważna, bliska i codzienna jest tu również współpraca z rodzicami. Zaczyna się od momentu zapisania dziecka do pierwszej klasy – wtedy nauczyciele obserwują dziecko i rozmawiają z rodzicami, porównują swoje spostrzeżenia. Na tej podstawie dorośli wstępnie sugerują, jaki typ wachlarza inteligencji może mieć dziecko, żeby próbować od początku dostosowywać pod tym kątem swoje podejście do niego. Rodzice przeważnie chętnie współpracują przy odkrywaniu, jakie są mocne strony ich dzieci, a i sami dla siebie często wypełniają formularz autodiagnozy. Monika Zatorska zarzeka się, że roszczeniowi rodzice przychodzą do nich bardzo rzadko: „Ja tak określam takich rodziców, którzy uważają, że im się wszystko należy i że cała szkoła powinna działać pod wygodę ich i ich dziecka. Czasami, owszem, przyjdzie ktoś, kto chce zapisać swoje dziecko, bo usłyszał, że tutaj jest nauczanie «zindywidualizowane». Ale wtedy szybciutko tłumaczę, o co chodzi. To nie jest szkoła, która wychowuje «pępki świata». Zresztą czasami dają się przekonać, że to jest nawet lepsze właśnie dla ich dzieci”.

Zobacz również